niedziela, 20 marca 2016

Narrenturm - Andrzej Sapkowski


Od premiery Wiedźmina 3 minęło już parę miesięcy. Saga o Wiedźminie oczywiście przeczytana, opowiadania również, więc zaczyna mnie męczyć książkowy niedosyt. Bohaterowie wciąż mi towarzyszą w każdej chwili życia. Każda chmura przypomina mi „wiedźmiński” medalion. Do tej pory nazwisko Sapkowski kojarzyło mi się jedynie z Geraltem z Rivii . Gdy natknąłem się na Narrenturm, pierwszą część Trylogii Husyckiej nie mogłem uwierzyć , że jeden z moich ulubionych autorów napisał coś jeszcze. Oczywiście ucieszyłem się i pojechałem do Empiku sprawdzić czy jest. Oczywiście nie było. Tydzień czekania i nareszcie przyszło...
Czytanie rozpocząłem zaraz po przeczytaniu dobrych opinii. Pierwsze wrażenia? CO JA CZYTAM!? Mój ulubiony autor napisał podręcznik do historii!? (Nie to żebym miał coś do autorów tych podręczników). Zwyczajnie nie tego szukałem. Narrator monotonnie opowiada wydarzenia z kalendarium historii okolic Śląska. Nagle mówi coś o tym… ,że piwo mu smakuje?! Okazuje się, że historię opowiada pewien starzec w gospodzie starający się zachować obiektywizm , co jednak nie zawsze mu wychodzi. Po rozważaniach filozoficznych i analizie wydarzeń historycznych przechodzi do opowiadania historii głównego bohatera- Reinevana z Bielawy.  Akcję rozpoczynają… igraszki głównego bohatera z pewną dziewczyną, do której się zwraca Nikoletta. Następnie ucieka przed ojcem tejże dziewczyny, ratując jednocześnie głowę spod toporów i mieczy jej braci. Potem Reinevan zostaje wplątany w afery polityczno-religijne charakterystyczne dla okresu reformacji. Jakby tego sobie życzyła moja pani od polskiego „utwór jest satyrą na średniowieczne duchowieństwo, które w swej treści pozbawione jest wszelkich eufemizmów”. Mówiąc po ludzku kler z papieżem na czele w najmniejszym stopniu nie jest wyidealizowany. Jest zwyczajnie ludzki, pełen typowych ułomności i skłonny do chwilowych uniesień. Język bohaterów przesiąknięty jest natomiast wulgaryzmami. Obie te cechy wprowadzają realistyczny klimat, charakterystyczny dla świata wykreowanego przez Andrzeja Sapkowskiego. Oczywiście nie jest to typowa powieść w stylu Sienkiewicza jak np. Krzyżacy. Są elementy typowe dla fantastyki. Zaklęcia i rytuały, wywoływanie duchów , magiczne amulety i wiele innych elementów arkan magicznych są nieodłącznym elementem akcji. Są one jednak wprowadzane delikatnie, z zachowaniem granic dobrego smaku. 

Czytelnik tkwiący w klimatach powieści będzie pod ciągłą presją i strachem przed Świętym Oficjum, Inkwizycją. Szpiedzy , spiski , zdrady oraz chęć krwawej i bolesnej zemsty są na porządku dziennym. Inteligentnego humoru dostarczają zapowiedzi, co w danym rozdziale się stanie oraz wypowiedzi co niektórych bohaterów. A ja myślę, że całe zło tego świata bierze się z myślenia. Zwłaszcza w wykonaniu ludzi całkiem ku temu niemających predyspozycji.” Co ciekawe wypowiada te słowa Zawisza Czarny dręczony akurat wielkim problemem , jakim były…wzdęcia i gazy. Jest tu przedstawionych wielu bohaterów, ale każdy z nich ma jednocześnie ujawnione cechy typowe dla zwykłego człowieka, dzięki czemu autor sprawia ,że są oni bliżsi czytelnikowi. Książka zawiera wiele elementów historycznych, które są autentyczne - co sprawdzałem. Ma tylko jedną wadę. Akcja bardzo wolno się rozwija. Z drugiej strony dzięki temu można nacieszyć się klimatem. Krócej mówiąc … książkę polecam zarówno ekspertom fantastyki, jak i dopiero zaczynającym swoją przygodę z tym gatunkiem .  

Maciej Gibas

1 komentarz:

  1. Zwięźle i ciekawie napisane, jednak nie zdradzające za wiele z fabuły książki. Książka ląduje ma pierwsze miejsce w kolejce do przeczytania

    OdpowiedzUsuń